FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Zaloguj
Rejestracja
Napisz odpowiedź
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje:
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Yoshiyuki
Wysłany: Wto 20:12, 25 Kwi 2006
Calkiem niezle ale za bardzo naciagane pod RO
Pisales juz lepsze rzeczy
Afeti
Wysłany: Wto 13:31, 25 Kwi 2006
Teraz to calkiem ladnie wyglada
Wystarczy nasza historia na pol-ro
Nuki
Wysłany: Wto 13:26, 25 Kwi 2006
W sumie mógłbym ale muszę mieć troszkę wiećej wolnego czasu np. jak dzisiaj. Może teraz jak będzie wolne to coś wyskrobie. A co do umieszczenia was w opowiadanku to już to trochę zmieniłem i zostaliście wymienieni podczas walki z ORC HERO
Issak
Wysłany: Wto 13:23, 25 Kwi 2006
Opisz historie 4 letniej tułaczki p oserwerach Ragnaroka ;]
Afeti
Wysłany: Wto 13:14, 25 Kwi 2006
Opowiadanko całkiem fajne i przyjemne w czytaniu. Co do gramatycznego punktu widzenia jest pare bledów stylistycznych i powtorzeń. Jak Zakon Światłości to czemu nie wspomnialeś o nas ???
Vurran palladyn to czasy allseronu xD Wiec mogles bez wahania umiescic nas tzn mnie - crusa, Issaka - wizarda, Pukiego - jako niedoszlego sina xD
Widze ze strasznie lubisz pisac opowiadania to moze zabralbys sie i stworzyl jakies opowiadanie laczące nasze wszystkie historie ? Tzn paczki z naszego osiedla nalogowo ciupiacej w ro
Np historie naszej gildi?
Nuki
Wysłany: Wto 12:56, 25 Kwi 2006
Chciałbym wam przedstawić historie mojego avatara ze świata RO.
Tego dnia, deszczowego dnia. Pewien wędrowca rozpalił ogień w jego jedynym schronieniu którym była niewielka jaskinia, usiadł i zadumał się nad własnym losem. Owym wędrowcą był morrokański zabójca, przez niektórych zwany Nuki.
Myśląc o dzieciństwie widziałem tylko krew. Jak się później dowiedziałem moja matka umarła przy porodzie. Ojciec… jak w tych niespokojnych czasach bywało, był nieznany.
Przygarnął mnie pewien handlarz który kiedy nikt nie chciał mnie kupić pozostawił mnie na łasce losu. Wychowywałem się w gronie wyrzutków. Dzieci bez rodziców, bez domu. Dorastałem w hańbie żebrząc o każdy kawałek chleba. Jednak kiedy skończyłem trzynaście lat wszystko się zmieniło. Poznałem Atalante która pokazała mi, jak kraść aby przeżyć. Od tego dnia nie byłem już nigdy więcej głodny. Doskonaląc się w złodziejskim fachu pragnąłem coraz więcej. Nie pamiętam kiedy zniknęła granica pomiędzy kradzieżą w celu przetrwania a kradzieżą dla satysfakcji. Myślałem tylko o tym aby handlarze cierpieli biedę. Biedę którą dzięki nim zaznałem. Mając lat siedemnaście zostałem jednym z bardziej znanych złodziei w pustynnym mieście morroc. Jednakże w tym właśnie czasie zrobiłem coś czego nie chciałem a jednak zmieniło moje życie. Pewnego wieczora, planowałem włamanie do siedziby pewnego bogatego handlarza który był właścicielem karawan ciągnących nawet do odległego payon. Jednakże kiedy miałem już opuszczać jego dom razem z zagarniętymi kosztownościami zostałem złapany przez jednego z wykidajłów owego handlarza. Widziałem tylko rękę sięgającą po miecz, zamknąłem oczy, bałem się. Zawsze igrałem ze śmiercią a w tym jednym momencie nie byłem na nią gotowy. Czekałem na śmiertelny cios cały telepiąc się ze strachu… jednakże. Usłyszałem tylko głuche stuknięcie i trzask jakby łamanych kości. Kiedy otwarłem oczy zobaczyłem strażnika leżącego na ziemi, myślałem że nie żyje jednak cichy głos zza mnie odpowiedział jakby czytając w moich myślach
–na razie jest tylko ogłuszony.
Kiedy się obróciłem ujrzałem zamaskowaną postać. To była kobieta, maska nie zakrywała tylko jej pięknych dużych oczu… wiedziałem, że je już kiedyś widziałem… -Atalante?
Odpowiedziała tylko skinieniem głowy. Potem wyciągnęła sztylet, wręczyła go mi i powiedziała – Jeśli chcesz być silniejszy, musisz go zabić. Zabij go a zaprowadzę cię do ludzi którzy ofiarują ci siłę. Wtedy nie wiedziałem o kim mówiła. Trzymałem tylko w ręku niewielki sztylet a sercu wielką rozterkę. Jednak kiedy przypomniałem sobie o wszystkich krzywdach jakie doznałem od świata, nie wahałem się. Była wtedy pełnia a w domu bogatego kupca słychać było jedynie ostatnie bicie serca umierającego strażnika…
Jeszcze tego samego dnia ruszyłem z Atalante w podróż z której nie było odwrotu. Wiedziałem że od teraz moje życie będzie tak jak i narodziny przepełnione krwią. Następne pięć lat spędziłem w kryjówce zabójców, pod których okiem, dzień i noc zdobywałem wiedze i umiejętności potrzebne aby zabijać. Kiedy opuszczałem świątynie assasynów nie było już w mym sercu litości ani gniewu, zła ani dobra. Byłem jedynie narzędziem, śmiertelnym narzędziem które miało jeden cel, dążenie do doskonałości.
Przez osiem lat wędrowałem po świecie zabijając potwory, zwierzęta i ludzi w zamian za pieniądze, nocleg i ciepłą strawę. Nie było miejsca w którym byłbym witany z radością. Gdziekolwiek się udałem w oczach ludzi patrzących na mnie widziałem strach.
Do momentu kiedy znów nie spotkałem Atalante. Kiedy wędrowałem w okolicach lasu orków w pewnej chwili poczułem z oddali niewyobrażalną moc. W mojej głowie pojawiła się jedna myśl, tam jest ktoś potężniejszy ode mnie. I w cale nie czułem strachu przed tą siłą a jedynie podniecenia na myśl o możliwości walki z kimś, ode mnie potężniejszym. Kiedy przybyłem na miejsce ujrzałem grupę ludzi walczących z czymś, o czym ja tylko słyszałem z ust bardów.
Był to jak twierdziły karczmarskie plotki Orkowy Bohater. Najsilniejszych wśród zielonoskróych które i tak dziesięciokrotnie przewyższały normalnych ludzi siłą. I w tej właśnie chwili zobaczyłem wśród tej grupy zabójczynie dzięki której byłem tym kim byłem, Atalante. Był tam także pewien paladyn od którego biła niewiarygodna siła a także czarodziej który wspierał walczących lodową burzą skierowaną przeciw orkowi a także kilka innych sylwetek których z daleka nie mogłem rozpoznać. Bez wahania podjąłem walkę z orkiem. W końcu była tam także Atalante której zawdzięczałem jak do tej pory całe moje życie. Kiedy po kilku godzinach orkowy wojownik padł mogłem poznać resztę ze zgromadzonych osób. Atalante przedstawiła mi Anwara maga bitewnego, Afetiego paladyna, Issaka maga, Pukiego zabójce a także Vurrana paladyna który był także przywódcą zgromadzenia zwanego Zakon Światłości. Tak właśnie dołączyłem do zgromadzenia w którym poznałem co to braterstwo i wspólna więź. Dołączyłem do Zakonu Światłości…
Ogień już dawno przygasł a burza skończyła. Jednak dopiero teraz wędrowiec przerwał rozmyślanie. Wstał i ruszył ku pronterze gdzie czekali na niego ludzie z Zakonu Światłości, przyjaciele. A na imię mu było Nuki…
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Forum Amatoshi Group Forum Strona Główna
~
Opowiadania
Skocz do:
Wybierz forum
Ogólne
----------------
News
Newbie Zone
Regulamin
Lista Lamerów
Propozycje
Niusy
----------------
CO nowego na swiecie ?
Twórczość Amatoshi
----------------
Opowiadania
Fan Art's
Wasze filmiki
Inne
Multimedias
----------------
Tapetki & Other graphic stuff
Mp3
Filmiki
Inne ciekawe linki
RPG
----------------
Info
cRPG
Neuroshima
D&D
Wampir
Legenda 5 Kręgów
Karcianki
----------------
Nowości
W co gramy
Outside
----------------
Wino marki Vino
Muzyka
Książki
Japonia
Gry
Sport
Kobitki
Faceci
Komiksy Internetowe
Polityka
Wakacje
Gandzia
Ragnarok Online
----------------
Ogólnie o grze
Novice/Super Novice
Acolyte/Priest/Monk
Archer/Hunter/Bard&Dancer
Gunslinger/Ninja
Mage/Wizard/Sage
Merchant/Blacksmith/Alchemist
Swordman/Knight/Crusader
Thief/Assassin/Rogue
Questy
Burza mózgów
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
and
Ad Infinitum
v1.03
Regulamin